6 gru 2014

Witajcie kochani! Przepraszam, że wczoraj nie napisałam ale chciałam tą ostatnią część napisać w Mikołajki! XD

1. Wszystkiego dobrego z okazji Mikołajek!
2. Mam nadzieję,  ze nie zapomnieliście o opowiadaniu.

A oto osatatnia czesc Tamte lato- zawsze bédé:
Ps. Przepraszam, za bledy w formie nie napisania polskich znakow w tekscie.

    Nastepnego dnia Klaudia zostala w domu. Czula sie zle, lecz nie z powodu zdjecia. Rozmawiala z Jula i okazalo sie, ze fotografia byla stara. Po tym jednak nadal miala pewne wátpliwosci. Znalazla w internecie nawá dziewczyné Kuby...
    Klaudie bolala glowa  i brzuch, ciágle chcialo jej sie spac,  nie miala na nic sily. Musiala odwolac spotkanie z Magdá, pniewaz okolo 11:00 rano zaczéla wymiotowac.  Objawy powiekszaly sie z kazdym dniem, az kilka tygodni pozniej,po tym jak przyjaciólki przyjechaly do chorej kilka razy, 17-latke zaczélo cos kluc w klatce piersiowej. Czasami nieumiala zlapac powietrza, albo zasypiala na owiele za dlugo. Byla powaznie oslabiona. Wreszcie rodzice dziewczyny zabrali já do lekarza. Doktor , gdy dziewczyna w trakcie przesluchiwania serca i badania, przestala oddychac i zemdlala zawiózl já do szpitala. Dziewczyna czula ucisk w klatce piersiowej jakby ktos próbowal pozbawic ja zycia, tlenu. Przestala oddychac. Gdy samochód przyjechal pod szpital, zawiadomieni wczesniej ratownicy podbiegli do Klaudi i wzieli já na nosze.
   Lekarze dlugo przebywali w sali, gdzie osluchiwali dziewczyne. Po jakis 25 minutach badan glówny doktor wyszedl do rodziców z przykra wiadomoscia:
- NIestety.... wykrylismy...- nie musial dokanczac. Rodzice 17-latki zrozumieli. U nastolatki wykryto raka pluc. Klaudia chciala aby Julia oraz Magda przyszly do niej, wiec rodziece zadzwonili do przyjaciól dziewczyny. Wszyscy wiedzieli, ze Klaudia umrze, lecz mieli nadzieje, ze jednak sie uda.
   Bliscy 17-latki spali w szpitalu. Rodzice dziewczyny wzieli urlop, przyjaciolki zwolnienie ze szkoly. Codziennie rozmawiali, strali sie jak najbardziej umilic czas spedzony tam jak najlepiej. W dzien operacji jako pierwsze do sali wbiegly Julianna i Magdalena:
-Mamy dla Ciebie niespodzianke!- krzyknely.
-Zadzwonilysmy do kogos...-zaczela Magda.
-Do Jakuba!- klasnela w rece Julka.
- I ontu przyjedzie!..- dokonczyla 18-latka.
-Co?! On tu przyjedzie?!... Ale jak..? Dlaczego..?- niedokonczyla, gdyz do sali wbiegl Kuba.
-Co sie stalo? Po co dzwonilyscie?..- dyszal chlopak. Dziewczyny zrobily krok w dwie rózne strony ukazujac chorá.
-Co... Co jest..?- ukleknál przy lózku.
- Mam..- 17-latka usmiechnela sie sztucznie- ...Raka...- powiedziala bezsilnie. Starala usmiechnác sié tak jakby chciala powiedziec: Wiem, ze umre. Nie martw sie smierc to nic innego jak przerwa miedzy jedná a drugá przygodá. Zycie bylo tylko poczekalniá. Nie martw sie- wiem co mnie czeka. Juz nic z tymnie zrobimy. Pozostanie tylko pamiec i milosc, ale jednak zostanie. Do konca.
- Kocham cie- pociagnál nosem Jakub.- Czy nie zapózno?- spytal.
-Nie. W sam raz. - odparla Klaudia usmiechnieta,ukazujác biale zéby. 18-latek przyblizyl sie do dziewczyny. Ich wargi juz prawie sie styknely, tak jak wtedy na plazy...Ten cudowny moment... ten ostatni cudowny moment w zyciu Klaudi, i....
17-latka dostala tego samego ataku co u lekarza. zaczela energicznie i bardzo szybko oddychac. Dlawila sié powietrzem. Przed oczami ujrzala ciemnosc, pustke. Pielegniarki szybko podbiegly z doktorem podlaczajác jakies dziwne urzadzenia. Odepchnely chlopaka.Lózko ruszylo. Pedzilo przez labirynt korytarzy. w ostatnim momencie Jakub poderwal sie do biegu by dogonic lekarz. To samo zrobily przyjaciolki i rodzice dziewczyny.
- Magda... Jula...- wyszeptalaprawie nieobecna chora.
-Sa tu.-usokoil dziewczyné chlopak.
-A.. mama..? Tata..?...- dopytywala dalej.
-Jestesmy tu kochanie!- starali sie zblizyc rodzice.
-A... Jakub...?- zamknela oczy.
-Sokojnie, spokojnie.. Jestem tu...- chwycil Klaudie za reke- Otwórz oczy, otwórz...- blagal já. Dziewczyna podniosla powoli powieki. Cciala spytac co sie dzieje , gdzie wszyscy tak biegná, ale domyslila sie, ze jedzie na sale operacyjna. Mogl to byc koniec- albo poczatek. Przetrwanie albo krotka i szybka smiec. Tego nikt na razie nie wiedzial. Klaudia zaczela panikarsko oddychac.
-Spokojnie.. spokojnie..Jestesmy tu... z toba- Kuba wciaz trzymal Klaudie za reke. Zblizali sie do sali operacyjnej. Chlopak na chwile przerwal jakby zastanawial sie ile ma jeszcze czasu. A bylo go coraz mniej, ubywalo...
   Pochylil sie do ucha Klaudi i szepnal;
-Jestem tu... I zawsze bede...


To  be continue...


Mam nadzieje, ze wam sie spodobalo.


Kazdy z nas urodzil sie po to by umrzec. Kazdy dzien w naszym calym byciu powinien byc wykorzystany. Zycie to tylko poczekalnia dla nas. To co bedzie pózniej, to ukryta prawda. Nikt nie wie co sie z nami stanie. Moze jescze sie spotkamy... Kto to wie..?  Nie ma czasu na myslenie- jest tylko dzialanie. Kazdy ma taka samá szanse, tylko kazdy inaczej já wykorzystuje. Mozemy czas nam dany wykorzystac teraz... albo pózniej. Ale mamy ten czas, by zrobic wszystko. Ale nie myslec. Bo choc wszystko sie kiedys skonczy- to cos jednak pozostanie- pozostanie pamiec. Nasza pamiec... i pamiec o nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz